Szesnastego września wieczorem wyjechaliśmy do Chorwacji. Nawigacja pokazywała nam 13 godzin drogi do Splitu, skąd mieliśmy płynąć jeszcze dwie godziny promem na Hvar. Koło drugiej w nocy za Budapesztem spotkaliśmy się z naszymi znajomymi z którymi umówiliśmy się na ten wyjazd. Potem jechaliśmy już razem. To była ogólnie rzecz biorąc najgorsza do tej pory podróż. Praktycznie całą noc padał deszcz; zaczął w Słowacji a później nie opuszczał nas aż do tunelu Sveti Rok w Chorwacji. Za to podczas jazdy na Słowacji tatuś widział przy drodze prawdopodobnie szop pracza. Podejrzewamy że to był on, ponieważ tatuś zauważył jego ogon a podobno występują one również w Polsce i większości Europy. Dojechaliśmy na prom na 11:00 do Splitu. Na promie mieliśmy problem z naszym Jackiem, bo wszyscy z Bartkiem, Marysią, Piotrkiem i Jaśkiem (to dzieci od naszych znajomych) chcieli stać przy oknie na przedzie promu, aby patrzeć jak płyniemy. Jacek zaczął potem latać w tę i z powrotem po sali i nie mogliśmy go złapać.
Około pierwszej dopłynęliśmy do Starego Gradu. Dojechaliśmy do Zaraće i zajęliśmy apartamenty. Trzeba było jeszcze znieść bagaże z auta do mieszkania. Długa droga do noszenia rzeczy to chyba jedyna wada Zaraće. A że tatuś ma sztywną nogę i trudno mu chodzić, a mamusia zajmowała się Jackiem, to my z Bartkiem zajęliśmy się noszeniem rzeczy. Pod koniec dosłownie lał się z nas pot i byliśmy mega zmęczeni. Ale zaraz potem mogliśmy już iść na plażę i się wykąpać. Tuż przed obiadem napompowaliśmy jeszcze deskę SUP, ale popływać na niej udało nam się dopiero po obiedzie.
W dzień przyjazdu nic nie udało mi się tutaj napisać, bo już niemal spałam na stojąco.
W niedzielę musieliśmy wstać trochę wcześniej rano, żeby zdążyć na 10:00 do kościoła w Hvarze. Pojechaliśmy tam razem ze znajomymi. Po mszy przeszliśmy się jeszcze wzdłuż portu i przy straganach.
Mamusi udało się kupić kolczyk z pary, od której Marysia jeden zgubiła, a która była kupiona właśnie tutaj rok temu. Potem poszliśmy jeszcze na targ i do piekarni i wróciliśmy do domu. Tam od razu poszliśmy na plażę. Koło 15:00 zjedliśmy obiad i wróciliśmy jeszcze do wody. Bardzo długo pływaliśmy na SUP-ie, a kiedy przewoziliśmy na nim z Bartkiem po kolei Piotrka, Jaśka i Marysię, a ja nawet Jacka, śmialiśmy się że teraz robimy za autobus wycieczkowy. Tego dnia nawet tatuś wszedł do wody żeby popływać, bo akurat miał i tak zmieniać opatrunek na nodze.
Wieczorem ciocia z wujkiem i resztą przyszli do nas na podwieczorek i żeby się pobawić. Potem jeszcze szukaliśmy muszelek na plaży. Tego dnia czułam się w sumie nie najlepiej, bo miałam katar i ból gardła, dlatego znów nic nie napisałam na bloga.
Dzisiaj rano zaraz po śniadaniu poszliśmy na górę do znajomych i z Bartkiem i chłopakami graliśmy w grę „Wsiąść do pociągu”. Koło dziesiątej wyszliśmy na plażę. Najpierw dużo pływaliśmy, tatuś dzisiaj także wszedł do wody więc ja się z nim przepłynęłam, a potem trochę też szukaliśmy muszelek, a ja czytałam książkę. Dopiero koło 16:00 zjedliśmy obiad, który odgrzał nam tatuś. Po jedzeniu poszliśmy do znajomych na górę dograć w grę którą zaczęliśmy rano. Nie udało nam się jednak dokończyć, bo poszliśmy na zachód słońca na Malo Zaraće.
Były chmury i nie był taki piękny jak zwykle. Ale w sumie i tak było ładnie.
Potem poszliśmy jeszcze na plażę szukać muszelek. Znaleźliśmy ich bardzo dużo, a jeszcze Jasiowi udało się znaleźć martwego jeżowca i rozgwiazdę na piasku. Niestety Jasiu chciał tez sprawdzić czy kolce jeżowca rzeczywiście są takie ostre i na nim stanął. Okazało się, że nawet martwy jeżowiec ma ostre kolce. Potem przyszedł taki pies którego wcześniej widzieliśmy na Malo Zaraće i zaczął na nas skakać, więc wróciliśmy do domu. Tym razem na szczęście udało mi się wreszcie coś napisać.
Cieszę się że wróciliśmy na Hvar i do Zaraće. Na Istrii było pięknie, ale to zupełnie co innego. Jeżeli ktoś zamierza kiedyś wybrać się do Chorwacji, to pierwszym miejscem, jakie bym mu poleciła, byłby na pewno Hvar.
A na koniec wszyscy bardzo dziękujemy naszym dziadziom z Oławy za wspaniały prezent imieninowy! Pozdrowienia z Chorwacji!