Stari Bar na migrenę

Migrena potrafi uciszyć mnie prawie na amen. Dobrze, że mój kochany Mąż bierze wtedy sprawy w swoje ręce, a zwłaszcza te sprawy najważniejsze 🙂 Dzięki temu w niedzielę rano zapakował wszystkie dzieci do LanDzika i pojechał z nimi do kościoła na mszę. Komentarz Bartusia po powrocie: Mamusiu, ja to nic nie rozumiałem poza słowem „griechy”, to chyba grzechy, no i jeszcze „Alleluja” śpiewali po Polsku, to rozumiałem. Cudowności moje! Jakoś po ich powrocie pozbierałam się do pionu i pojechaliśmy na plażę, gdzie znów przybrałam pozycję horyzontalną, ale ból sprawiało mi nawet szumiące morze…

Tak minął dzień, wieczór i poranek dnia kolejnego znów przykuł mnie do łóżka. Znów mój Mąż wziął dzieci na off-roadową wyprawę, a ja miałam chwilę ciszy z moją cudowną migreną. Po powrocie Mąż zrobił przepyszne spagetti, tak dobre, że Bartuś wylizał garnek! A jako terapię na ból głowy wyszukał, że możemy zwiedzić ruiny kamiennego miasta Starego Baru, które znajduje się 20 min. drogi od Sutomore. Niepewna decyzji pojechałam z nimi i muszę przyznać, że miejsce jest naprawdę wyjątkowe. Ruiny królują na szczycie wzniesienia, wchodzi się do nich przez kamienną wieżę – bramę. Wąskimi uliczkami spacerowaliśmy wchodząc w zakamarki starych domów, kościołów, pałaców, wdrapując się na cytadelę i podziwiając widoki, jakie rozpościerały się ze wzniesienia – zalesionych wzgórz, szumiącego wodospadu i ciężkich chmur, które przewalały się przez wapienne szczyty.

 

Stari Bar
Stari Bar
Stari Bar
Stari Bar

Ruiny starego miasta zrobiły na mnie, na nas, duże wrażenie. Choć wiele tu jeszcze potrzeba pracy, aby mogło stać się perełką, to potencjał jest 🙂 Stromą uliczką współczesnego Starego Baru ruszyliśmy w dół, aby wrócić do autka. Wycieczka nie zadziałała jak Paracetamol, ale na pewno lekko uśmierzyła ból.

 

Stari Bar
Stari Bar
Stari Bar
Stari Bar