Trebinje i chorwacka plaża na do – widzenia

Większość planowanych zakupów zrobiliśmy wczoraj, zatem dzisiejszy dzień mogliśmy wykorzystać jeszcze na pożegnanie z Bałkanami nad morzem, a tym samym odwiedzić Chorwację. Po porażce z plażą Igalo, starannie szukaliśmy czegoś ładnego, padło na Mlini. Plaża na południe od Dubrownika, podzielona na dwie lub trzy części, nie jestem pewna, my wybraliśmy ten środkowy skrawek pomiędzy wielkimi głazami i było warto! Cudowne zakończenie sezonu plażowego, pomimo że słońce co chwilę zakrywały chmury, a znad morza wiał mocny wiatr. Miało to swój niepowtarzalny urok, fale z szumem i hukiem rozbijały się o brzeg, a wiatr przynosił zapach morza… Na plaży zaledwie kilka osób, leżaki można jeszcze było wypożyczyć za 40 ichniejszych pieniążków (KUN) i wygodnie poleżeć 🙂 Delektuję się takimi chwilami w takich miejscach. Białe kamyczki, przejrzysta woda, żadnych śmieci, toalety (czyste i z papierem toaletowym), prysznic i przebieralnia na plaży. Kiedyś tu jeszcze powrócimy!

Plaża Mlini
Plaża Mlini

Po 13:00 niebo zasnuło się już całkiem, więc wróciliśmy do Trebinje na pyszny bośniacki obiadek (jakie to przyjemne zjeść mięciutką jagnięcinę i cielęcinę, duszoną pod peke…). Dalszy plan zawierał ponowne odwiedziny monastyru Tvrdos (byliśmy tam rok temu i ujął nas wtedy swoim niepowtarzalnym klimatem). Urok oczywiście był ten sam, znów mogłam zaczytać się w ikonach, które pokrywają tu prawie każdą ścianę cerkwi, odnaleźć maluteńkie ikony napisane na kamieniach, dotknąć mozaiki na podłodze… Piękne miejsce, które zyskało jeszcze po prowadzonym tu w zeszłym roku remoncie.

Monastyr Tvrdos
Monastyr Tvrdos

Kolejną cerkwią na naszej mapie była cerkiew Michała Archanioła, położona na jednym ze wzgórz okalających Trebinje. Niestety była zamknięta (remont).

Cerkiew Michała Archanioła
Cerkiew Michała Archanioła