Powrót do domu

Wczorajszy dzień, jak zawsze dzień powrotu był bardzo napięty. Niby pakowanie, a tak naprawdę to czekanie na prom.
Ale zacznijmy od początku. Koło 7 rano tatuś wybrał się do Starego Gradu na targ rybny, aby kupić makrele, które chcieliśmy wziąć do Polski. Znalazł jednak tylko ryby trochę do makreli podobne, pochodzące z rodziny tuńczykowatych.
Fajnie wyglądały… A smakowały jeszcze lepiej.
Potem jednak już cały czas pakowaliśmy się i zastanawialiśmy się kiedy wyjeżdżać i w ogóle.
Mieliśmy do wyboru dwie opcje; albo prom o 17:30, albo o 14:30. Wszyscy byliśmy juz tak niecierpliwi, że wybraliśmy ten o 14:30. Pożegnaliśmy się z Tonim, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do portu.
Znów mieliśmy do dyspozycji bardzo duży i luksusowy prom. Dwa pokłady na samochody, a trzy dla ludzi. Najpierw siedzieliśmy na pokładzie, na świeżym powietrzu.

Na promie
Na promie
Tak czy siak, widoczek śliczny...
Tak czy siak, widoczek śliczny…

Potem jednak z powodu mocnego wiatru przenieśliśmy się do salki.
Dopłynęliśmy koło 16:30. Równe dwie godziny rejsu. Zsiedliśmy na ląd i od razu poczuliśmy, że teraz juz jedziemy prosto do domu…
Przejechaliśmy z godzinę i zatrzymaliśmy się na krótką kolację na parkingu. Rodzice kupili sobie jeszcze kawę i ruszyliśmy dalej. Koło 21 dojechaliśmy do tunelu św. Rocha. Droga nieco się nam ciągnęła, a Jacek sprawiał trochę trudności.
Po północy przekroczyliśmy węgierską granicę, a koło 1 w nocy byliśmy w Budapeszcie. Potem trochę zatarło nam się poczucie czasu i nawet nie zauważyliśmy o której godzinie przejechaliśmy na stronę słowacką.
Droga przez Słowacje zajęła nam około 4 godzin.
Do domu dojechaliśmy przed 7 rano. Powitali nas dziadziowie, którzy juz na nas czekali.
Jak zwykle sfotografowaliśmy nasz bagaż…

Nasz podróżny majdan
Nasz podróżny majdan z Jacusiem-też bagażem?

No a dzisiaj na obiad ugrillowaliśmy rybki kupione wczoraj przez tatusia.

Rybki na obiad
Rybki na obiad

To był super wyjazd, a pod względem wypoczynkowym i rekreacyjnym, to najfajniejszy na jakim byłam 🙂 !

Dziękuję wszystkim naszym znajomym, którzy cierpliwie śledzili nasze przygody opisywane na blogu i zapraszam do tego samego za rok!
Może wtedy będę umieszczała bardziej pasjonujące wpisy, bo rodzice planują aktywne wakacje…