Wodospad Koćuša, Muzeum Franciszkańskie Humac i Twierdza Stjepana Herzoga

Dzisiaj chcieliśmy zwiedzić kilka miejsc, które zostały nam na liście do zobaczenia wokół miejscowości Ljubuški. Na pierwszy „rzut” wybraliśmy wodospad Koćuša.

Wodospad Koćuša

Troszkę ostrożnie i niepewnie podeszliśmy do tego miejsca, po kiepskich wspomnieniach po Wodospadzie Kravica. I cóż nas powitało; dwa samochody osobowe na miejscu, przepiękna kamienna zabudowa wokół wodospadu, zadbane i ze smakiem urządzone restauracje (choć o godzinie 11:00 jeszcze zamknięte) oraz ujmujący widok wodospadu Koćuša. Przeszliśmy przez drewniany mostek ponad kanałem, w którym pływały dość duże ryby i już znaleźliśmy się prawie przed wodospadem. Poza nami, były tu jeszcze cztery inne osoby, poza tym szum bijącej wody o lustro rzeki Trebiżat, wspaniałe kaskady, piękna roślinność i spokój. Bardzo pozytywnie odebraliśmy to miejsce, można było tu zaznać dotyku natury, wpatrywać się w białą pianę wodospadu, czuć delikatną mgiełkę wody, która siłą pędu wodospadu docierała na sam brzeg rzeki i napełniała orzeźwieniem w gorący dzień.

Dzieci zauważyły ławeczkę i stolik w głębi kaskad. Decyzja była spontaniczna – idziemy! Najpierw Maciek przeniósł Bartusia przez jedną z odnóg rzeki, która w tym miejscu była bardzo płytka i wąska, następnie zabrał się za transport Helusi, która w artystyczny sposób wyślizgnęła mu się i skąpała sobie cały tyłek w wodzie 🙂 Śmiechu było co nie miara. Przyszła kolej na Marynię. Z nią poszło najszybciej, bo Maciek zdjął i tak przemoczone sandały. Ja zdjęłam swoje sandałki i przeszłam pomiędzy kamieniami, aby poczuć rześkość wody. Śliczne to miejsce ławeczkowe było! Kilka ujęć kliszowcem, zachwytów, przyjemnych oddechów i ruszyliśmy z powrotem. Tym razem każdy, poza Marysią (ku jej rozpaczy) zdjął buty. Teraz szłam pierwsza, a za mną moje dwie kaczuszki – Helusia i Bartuś i tak przeszliśmy przez rzeczkę. Dzieciakom nóżki zmroziło 🙂 Maciek niósł Marysię, bo Bóg jeden wie, co by wymyśliła w tej wodzie. Jeszcze parę chwil spędziliśmy w tym wyjątkowo pięknym miejscu i ruszyliśmy dalej.

Wodospad Koćuša

Przystanek przy franciszkańskim muzeum Humac. Szybko znajdujemy wejście do wystawy muzealnej, która jest bardzo estetycznie urządzona. Kamienna piwniczka, delikatnie oświetlona kryje eksponaty jeszcze z czasów przed Chrystusem. Oglądamy tu liczący ponad 10 000 lat naszyjnik, przedmioty z brązu, igły, agrafki, fragmenty glinianych naczyń, naczynia kamienne, a także broń; miecze, groty strzał, kule armatnie, ozdoby, pieniądze i wiele innych. Miejsce warte zobaczenia, jeśli jest się w okolicy.

Muzeum Humac

Przystanek przy Twierdzy Stjepana Herzoga. Dosłownie przystanek, gdyż mój kochany Mąż chcąc dostarczyć nam troszkę terenowych wrażeń, wwiózł nas prawie pod bramę wejściową! Zaparkował autko tak, aby nasza Marynia mogła mieć choć ciutkę cienia, bo kimnęła sobie rzecz jasna w aucie. Maciek został z nią zatem w aucie, a ja i reszta ruszyliśmy na podbój ruin twierdzy. Po kilku krokach zafascynowały nas fantazyjne błyski, które dochodziły z wielkich głazów – cóż to?! Rozłupane kamienie, kryły w swym wnętrzu liczne kryształy, które krusząc się, zsypywały się na ziemię i pobłyskiwały w promieniach słońca. Cuda! Dzieci łapczywie zaczęły zbierać kryształki i ja sama dotykałam je urzeczona, kilka zabraliśmy ze sobą na pamiątkę i aby dowiedzieć się, co to za minerały je tworzą. Ruszyliśmy dalej w stronę bramy wejściowej. Po jej przejściu, dotarliśmy do całkiem nieźle zachowanego pomieszczenia z pięknymi, drewnianymi wrotami, zdobnymi w okucia oraz z oknem. Niestety tuż za drzwiami znajdował się śmietnik, stworzony chyba przez odwiedzających to miejsce… Idąc dalej wydeptaną ścieżką zobaczyliśmy coś na kształt zbiornika na wodę, z niewielkim daszkiem z jednej jego strony,  we wnętrzu znajdowała się woda i… śmieci. Ścieżka wiodła dalej przy murach, z których rozciągał się wspaniały widok na całe miasto, były też fragmenty innych zabudowań, ale nie mam pojęcia, jakie miały funkcje. Podsumowując, twierdza warta obejrzenia, jeśli jest się w okolicy. Szkoda, że miejsca takie, jak to są zupełnie zaniedbane i nikt nie stara się ich zachować od dalszego niszczenia.

Twierdza Stjepana Herzoga

Po wycieczce na twierdzę ruszyliśmy w poszukiwaniu fig, ale to już całkiem inna historia 🙂