Znowu na plaży

Dzisiaj rano znów było zimno, ale i tak zaraz po śniadaniu pojechaliśmy na plażę.

Wczoraj przy zejściu na plażę mamusia zgubiła swoją ikonę na szyję. Tatuś z dziećmi pojechali wieczorem jej szukać, ale nie znaleźli. I dzisiaj, kiedy schodziliśmy, mamusia zauważyła ją tuż przy ścieżce. Gdyby leżała złotą oprawą do góry, na pewno ktoś by już ją zabrał.

Mamusi znaleziona ikona

Woda była cieplejsza niż wczoraj, a na plaży też było ciepło. Tatuś pojechał szukać miejsca do parkowania, bo było więcej ludzi i trzeba było zaparkować gdzie indziej. Kiedy wrócił, ja popłynęłam z mamusią do tej drugiej plaży. Były większe fale niż wczoraj, więc płynęło się trudniej. Po powrocie już prawie nie wchodziłam do wody. Po jakimś czasie miałam już tak spieczone ramiona że musiałam je przykrywać ręcznikiem.

Na plaży

O 15:05 wróciliśmy do apartamentu. Umyliśmy się i zjedliśmy obiad – makaron z jabłkami. Potem ja, Bartek, Marysia, Jacek i tatuś poszliśmy na spacer, bo chcieliśmy zobaczyć, dokąd prowadzi asfaltowa droga nad naszym apartamentem. Najpierw szliśmy do góry, ale okazało się że to ślepa uliczka.

Ślepa uliczka
Spacerek z tatusiem

Tatuś znalazł na Google Mapsach starą kapliczkę niedaleko nas. Poszliśmy w jej kierunku szutrową drogą. Znaleźliśmy ją, ale okazało się że wcale nie jest tak stara – prawdopodobnie z 2006 roku, pod wezwaniem św. Marcina.

Crkva Sv. Martin

Wróciliśmy asfaltową drogą naokoło. Zjedliśmy jeszcze kolację, ja z Bartkiem zagraliśmy w szachy (jak zwykle wygrałam) i to by było na tyle.